Duet Latynosów kryjących się pod nazwą Pachanga zdążył już zaskarbić sympatię fanów klubowych brzmień. Czy ich nowa płyta spełnia jednak oczekiwania, które podsyciły hity "Loco" i "Close To You"?
Bodaj największy hit wykonawców z Puerto Rico zatytułowany "Loco", na długi czas był numerem jeden wielu parkietów tanecznych w całej Europie. Zwyczajne - wydawałoby się - beaty "wybijane" jednak w typowy dla muzyki latynoskiej sposób oraz "egzotyczny" język, okazały się strzałem w dziesiątkę i receptą na sukces. Nowa płyta jednak nie mogła być dobra, ponieważ wykonawcy już kolejną piosenką, "Close To You" pokazali, że kolejne utwory będą zwyczajnie wtórne.
Po albumie "La Revolucion De Pura Raza" nie spodziewałam się rewelacji - wszak muzyka kierowana jest do grona odbiorców, którzy wolą pląsać na parkiecie niż kontemplować zasłyszane melodie. Utwór otwierający płytę niejako jednak mnie zainteresował, ponieważ jest delikatnym odejściem od tego co Pachanga robili dotychczas, to znaczy dancehallowych brzmień okraszonych latynoskim ciepłem. Cóż jednak z tego, jeśli zarówno "Calienta" jak i pozostałe piosenki giną w tłumie innych klubowych, reggaetonowych wytworów, nie wyróżniając się kompletnie niczym, pomijając co najwyżej język?
Próba stworzenia piosenki spokojniejszej, niejako tanecznej ballady, również nie wyszła chłopakom z Puerto Rico zbyt dobrze. "Me amas aun" brzmi niczym karykaturalne połączenie utworu o sercowych rozterkach Backstreet Boys, z dziecięcym dancem. Jeśli mogłabym coś doradzić temu quasi hausowemu duetowi - panowie, nie bierzcie na warsztat wolnych melodii!
"La Revolucion De Pura Raza" jest płytą słabą. We własnych czterech kątach ciężko znosi się nachalne, niejednokrotnie prostackie wręcz brzmienia. Pachanga bronią się jedynie na klubowym parkiecie. Ale tylko o bardzo, bardzo późnej porze...
Pachanga
"La Revolucion De Pura Raza"
Warner Music Poland, 2008
Tekst ukazał się także na stronie www.Wiadomosci24.pl
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz